Ogór ukiszony i inne perypetie w solance

Krzypkowa to jest jednak zjawisko! Nie da się tego opowiedzieć słowami, bez kitu. To trzeba zobaczyć na własne oczy, żeby uwierzyć, że ten blog to nie jest fikcja, to dzieje się naprawdę!

No to zacznijmy od początku (nikt nie powiedział, że hipokryzja nie jest w modzie, z braku laku będzie opis słowny).

Tak więc Krzypkowa posunięta w latach odpowiednio w tym kierunku, że głowę sobie zaprząta daniami serwowanymi rodzinie, uprawą ogródka i robieniem przetworów zapaliła się nad pomysłem słoików.

A co!

Babcie robiły, prababcie robiły, czemu ja nie mogę?

Jak podsłuchuję ludzi w warzywniaku, to niejedna pani stojąca w kolejce i patrząca na truskawki/ogórki/fasolkę wzdryga się nie raz i głosi komentarz wielce niepochlebny na temat przetworów robionych własnymi rękami.

Ale jak wiadomo, Krzypkowa pod prąd zawsze. Co inni mówią, że się nie da, to Krzypkowa z mozołem usiłuje wykazać, że jednak się da. Nie wiadomo dlaczego tak ma, zawinili rodzice, szkoła, środowisko, czy geny praprababki Apolonii? (z tego miejsca chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich przodków!). Jest to prawdziwe skaranie boskie za grzechy przeszłe i przyszłe.

Ale do brzegu.

Krzypkowa nie w ciemię bita, ucząca się na własnych porażkach wyciągła była wnioski z poprzednich nieudanych kiszeń. W związku z tym, że żadne do tej pory nie wyszło, to przedsięwzięła Krzypkowa wszelkie środki ostrożności aby misja jednak przebiegła pomyślnie. Umyła więc kuchnię, udała się na zakupy (wiadomo, że do kiszenia, to może top max ze dwie gałązki kopru potrzeba, ale Krzypkowa jak to ona zawsze nakupiła naręcze kopru, a zapachem obdzieliła cały 10 piętrowy pion- na ten widok <żony z naręczem> Mąż czknął acz nic nie wyrzekł, za co serce me dziurawe do ostatniego uderzenia wdzięczne mu będzie), przytahała do domu wszystko co potrzeba, a następnie przeszła do umywalni, aby przygotować swe członki. Wyszorowała więc była swe dłonie aż po łokcie mydłem szarym dopiero co wyciśniętym z opakowania, szorowanie odbyło się za pomocą szczotki z biedronką. Kolejno wytarła owe dłonie w ręcznik jednorazowy, odwinięty z wewnętrznej strony beli, a nie z samego wierzchu. Jeszcze mi dżermsy z zewnętrznej strony beli potrzebne. Oj nie ze mną te numery, nie! Następnie wdziała rękawiczki winylowe odpakowane z folii zabezpieczającej przed wniknięciem dżermsów. Całości dopełniła jeszcze maseczka zachowana z czasów covidowych i regularnie używana (znaczy nie ta jedna, ale kolejna wyjęta z paczki) w okolicznościach przyrody zwanych enefzetem, czy tym płatnym enefzetem.

Gdy zabezpieczenie było już zadowalające (aż dziw bierze, że stóp nie przyodziała w dureksy, które ponoć są superbezpieczne) przystąpiła przeto Krzypkowa do zagotowania gara z wrzątkiem i za pomocą szczypiec wygotowywała słoiki oraz nakrętki we wrzątku. Wiadomka, że się przy tym oblała przynajmniej kilka razy, ale proces tworzenia wymaga jednakoż cierpienia, czy jakoś tak. Eniłej…

Kolejny etap operacji przebiegł delikatnie i w pełnym skupieniu, bo oto należało umyć delikatną materię ogórkową pod bieżącą wodą kranową. Proces ten następował z rozwagą i w pełnym skupieniu.

Ogórki owe następnie zstąpiły swym jestestwem w czeluści przezroczyste wykonane z tlenku krzemu. Spodziewały się może chłodnego przyjęcia bo z tym właśnie kojarzył im się dotyk szkła, ale tym razem zaskoczyły się ogromnie, gdyż otuliło je wszechobecne ciepło (było nie było, wyparzanie trwało chwilę). Następnie porównując między sobą łyżki kuchenne (każda, jest kurde inna: jedna bardziej wklęsła, druga mniej, jedna z kwiatuszkiem, druga bardziej srebrna) postanowiła użyć tej, co to jej z powierzchni odbijającej światło dobrze patrzyło i z mniejszą lub większą górką odmierzyć nią łychę soli kamiennej niejodowanej i wrzucić do miarki z podziałką. Kolejny wrzątek rozpuścił odmierzoną górkę soli, woda dolała się z meniskiem wklęsłym do 800 ml i oto zalewa była gotowa.

Teraz Krzypkowa zaczerpnęła powietrza przez maskę, bo wiadomo, że do tej pory wszystkie czynności następowały na wstrzymanym wdechu. Zmieniła kolory twarzy na takie, które świadczą o prawidłowym obiegu tlenu i dwutlenku węgla w organiźmie oraz innych tych wszystkich azotów i innych jeszcze wymysłów współczesnej nauki. Uspokoiła tętno i ciśnienie i przystąpiła do kolejnej części operacji pt: „Dodatki”! Po gruntownym riserczu wiedziała już Krzypkowa, że do kiszenia można użyć zarówno warzyw jak i owoców oraz liści różnych owocowowarzywnodrzewnokrzewowych. Postawiła więc w miejscu przeznaczonym uprzednio słoje z ogórkami, marchewkami, liśćmi winogoronowymi i zapatrzyła się była z nostalgią i niejaką dumą oraz szczyptą nadziei. Jakby mogła to przyspieszyła by czas, gdyż on podobno względnym jest. No ale odstać przetwory musiały tyle ile należy, a Krzypkowa nie dała rady czasu pogonić, a więc po chwili jednak oddała się bardziej wysublimowanym czynnościom jak picie kawy, pranie, odkurzanie, prasowanie. No i tak jej mijały dni i noce i co rusz spoglądała Krzypkowa na te słoiki pozamykane, na te ogórki zmieniające barwę, na te marchewki utonięte, na te liście trwające w odmętach i zaskakująco żadna zawartość słoików do niej nie przemówiła. Stopniowo w domu rozprzestrzeniał się zapach kiszonek przywodzący na myśl te wszystkie spiżarki babciowe, rozbudzający marzenia o chrupaniu własnego ogóra ukiszonego.

I oto po czasie odpowiednim lub nawet lekko wcześniejszym rozległo się w domu świergotanie Potomkini nieletniej „Mamoooooooo, poproszę o ogórka kiszonego!”. I nastąpiło otwarcie słoja i wydobycie zawartości i ku zdumieniu Krzypkowej ogór był gotowy, smaczny i ukiszony jak tsza.

TADAM!

Czyli jednak kiszenie w warunkach zbliżonych do sali operacyjnej jest efektywnym 🙂

W przyszłym sezonie nastąpi zatem kiszenie na miarę dotąd niespotykaną. O! Słoiki już zbieram ku trwodze Męża czkającego z przejęcia.

Strzeżcie się o wszyscy zainteresowani, bo oto wraz z sezonem ogórkowym Krzypkowa przystąpi do dzieła, a w na całej dzielni i ogródku zabraknie świeżych ogórków.

A koper już czeka 😀

Ogór ukiszony i inne perypetie w solance

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń na górę