* uprzejmie chciałabym zaznaczyć, że tekst owy może wydać się zabawny czytelnikom książki „Efekt pandy” oraz „Dywan z wkładką” Marty Kisiel, inne osoby mogą być ciutkę skonfiturowane…
Tuptam sobie ochoczo w celu podtrzymania emeryckiego hobbi, a więc ku polom bujnym, żytem malowanym… Wróć ku Wyspie Rodos w warunkach polskich, czyli wiadomix pod czeresienkę w towarzystwie wielu ślimorów i jeżynów kretynów.
W każdym razie tuptam ze słuchawkami na uszach, a w tych słuchawkach Tusia, kasztanki, sobaka i ążelik dzieżążnia zdrój, czyli proza czytana ekwilibrystycznie przez utalentowaną lektorkę, aby przypadkowo nie prychnąć, smarknąć i kwiknąć mniej więcej co trzydzieści sekund jako czyniła to odbiorczyni w mej skromnej osobie. No i tuptam…
A nie, pardą, podwiozłam dupkę kawałek, bo przystanek do mnie wykrzyczał „wdech, wydech” i spojrzał okiem pana palącego faję…
W każdym razie podczas całej tej drogi towarzyszył mi proces myślowy (nie myślcie, że nie!) na temat widoku balkonu mego sprzed czasu jakiegoś.
To że tam na tym w sensie balkonie zawisła taka kratka z wiszącymi nań pomidorami zasadzonymi w butelkach po muchowiance to jest super sprawa i jaram się jak stóg siana. To, że wyrosły mi dosłownie trzy rzodkiewki, czyli 100% nasion wykiełkowało i postanowiło rosnąć dalej to również powód do podskoków porannych (z radości rzecz jasna, a nie dlatego, że lubię skakać na skakance po balkonie o brzasku) (chcielibyście zapytać po cóż siałam trzy rzodkiewki? To pytajcie śmiało).
Ale ja nie o tym…
Bo oto dziś, gdy poprzechadzać się postanowiłam po oranżerii mej i powłócząc długą suknią sypialnianą sunęłam przezeń jak urzeczona symfonią woni i feerią barw, a włos mój swobodnie na wietrze unoszon radośnie sączył opodal ucha mego dźwięki pór roku samego Vivaldiego,
Oczom mym ukazał się (!!!!!!!!!!!!!!!)
Zwinięty w rulon (nie mylić z Rulą, czyli szanowną mamusią rzeczonej Tusi)
ON!
Myśli me ochujennie prędko pomkły były po szpadel nowiuśki zaparkowany w komórce na szpadle.
Do jasnej myszery!
Ja Cię krakers!
Jasna dupa!
Leżał tam dywan!!!!!!!!!!!!!!!!!
Matko jedyna klapeczkami klapiąca!
Matko najdroższa kluski gotująca!
Jeszcze tylko zbrodzienia brakuje.
A dzień miał być spokojny.
Wracając do podróży pieszo -niepieszej, dotarłam na Rodos i w te pędy skacząc jak w mission impossible pomiędzy laserowami światełkami, aby nie aktywować przypadkiem alarmu (znaczy między opadłymi na ziemię, lekko zmieniającymi już stan skupienia śliwkami, aby nie wywinąć orła i nie trafić w gips na pół roku) dobyłam zamka altanki, by dobyć kluczy komórkowych i wydobyć zeń szpadel w ojczyzny obr… w sensie w samoobronie.
Bo to nie wiadomo z tymi zbrodzieniami, oni znaki zostawiają, tu dywanik dla zmyły różowy a nie buraczkowy i do tego w serduszka, a zara może trup ćcieleć się gęsto. Tu żelington w recepcji, tam żelington na rzeczonym balkonie, tu dziad olchowy, tam dziadek do orzechów w szafce kuchennej leżący.
Jak mówiłam, to nie wiadomo, to są psze Państwa znaki, a uzbrojonym lepiej być. Także dobyłam szpadla i radośnie acz czujnie osunęłam się w jego towarzystwie na pobliski leżak pod czeresienką i zieleń poczęłam chłonąć każdą porą swego jestestwa jak to zwykłam w tym konkretnym miejscu (nie wolno dać znać zbrodzieniowi, że się jest czujnym, świadomym jego poczynań i należy oddać się czynnościom codziennym. Z braku warunków do joggingu (brak jaskrawych butków oraz temperatury zdatnej do egzystencji) poczęłam więc chłonąć tę zieleń oraz knuć plan rozstawienia foliaczka). Szpadla na pewno nie zauważy, w końcu jak duże są szpadle? Nie zauważy na bank. Te zbrodzienie to nie są jakieś super-rozgarnięte, żeby osądzać kobietę na codzień trudniącą czy tam truniącą albo trującą się wtłaczaniem w młode głowy całych kruzganków… żeby kobietę w średnim wieku osądzać… żeby tę kobietę wyglądającą zwyczajnie w scenerii działkowej ze szpadlem pod bokiem podejrzewać…
EEEEEEEE, na pewno nie… Chyba, że?
Matulu najwspanialsza ze wszelkich tarapatów oswabadzająca!
Strach się bać, bez kitu!
Spoglądajcie zna znaki, bo zbrodzień pojawia się znienacka i najczęściej w beżu, a więc dobrze mieć szpadel w zanadrzu.
Tu bi kontinjud jeśli zwłoki zostaną odnalezione…