Domowe przedszkole, na stole dwa jabole
No i nastało el quattro. Oczy spuchnięte, słonko razi, katarro zupełnie się nie krępując wycieka, zatyka, glucieje. Fuj! Nic to, jak człowiek przyjmie odpowiednią ilość medykamentów to staje się nieśmiertelny. A propos tej nieśmiertelności, to ja jestem albo szalona, albo holiczką pracową, albo zwyczajnie masochistką. No bo zwolnionko, kupa prasowania się piętrzy, więc wiadomo nęcąco, […]